Dobrze pamiętam pochód 3 maja 1916 w Warszawie, pierwszą tego typu jawną manifestację w mieście od roku 1792, niebywały entuzjazm tłumów, atmosferę wielkiego święta. Ciągnący ulicami pochód narodowy obserwowałem z rodzicami mieszkania znajomej lekarki na Nowym Świecie. Szły organizacje społeczne z narodowymi flagami i transparentami, zarząd miasta z bardzo popularnym wówczas prezydentem Warszawy, Zdzisławem księciem Lubomirskim — zewsząd sypały się huczne brawa.
W pewnej chwili nadeszła trzydziesto-, może czterdziestoosobowa grupa studentów — nieśli transparent z napisem: „Młodzież socjalistyczna”. Przechodzili akurat pod domem, gdy jeden ze studentów, zerwawszy czapkę z głowy, wzniósł okrzyk: „Niech żyje Polska socjalistyczna”. Konsternacji nie było. Odpowiedziano mu brawami i okrzykiem: „Niech żyje!”. Liczyło się słowo: „Polska”. Patriotyzm zapalał wówczas wszystkich.
Warszawa, 3 maja
Janusz Pajewski, Przeszłość z bliska. Wspomnienia, Warszawa 1983
Od wczesnego ranka wszystkie sklepy, instytucje i mieszkania prywatne polskie od suteren do mansard miały okna przystrojone w nalepki, na dzień ten specjalnie odbite: cztery rodzaje Orłów Polskich na czerwonej tarczy […], nalepione na ćwiartkę papieru białego z dodaniem daty 3 Maja 1791. Wiele okien sklepowych i balkonów było nadto ozdobione dywanami, gobelinami i herbami Rzeczpospolitej.
Wilno, 3 maja
Teraz będzie Polska. Wybór pamiętników I wojny światowej, wybór, oprac. i przypisy Andrzej Rosner, Warszawa 1998.
Dzisiaj od rana miasto przybrało wygląd świąteczny. Na ulicach tłumy, odświętnie przebrane; we wszystkich oknach, nawet w suterenach nalepki 3-majowe TSL [Towarzystwo Szkoły Ludowej]; na ulicach i placach gęsto poustawiane stoliki kwestarek zbierających datki na szkoły kresowe. Domy ozdobione chorągwiami o barwach narodowych i miejskich. Wiele instytucji przerwało prace w godzinach porannych; większość sklepów zamknięto.
Kraków, 3 maja
Uroczystości majowe – nabożeństwo w katedrze, defilada wojska (mniej efektowna niż w ubiegłym roku, choć żołnierz mający za sobą ledwie kilka miesięcy szkolenia prezentuje się na ogół dobrze! ), w pochodzie wzięły udział stronnictwa NPR [Narodowa Partia Robotnicza], ChD [Chrześcijańska Demokracja] i Związku Ludowo-Narodowego – dość opacznie wyglądała defilada przed prezydentem itp. ciałem dyplomatycznym; tablice z napisami: „żądamy chleba”, „żądamy pracy”, ubezpieczenia od bezrobocia itp.
Warszawa, 3 maja
Maciej Rataj, Pamiętniki 1918–1927, oprac. Jan Dębski, Warszawa 1965.
Tutejsza wioska powoli zaludnia się Polakami. [...]
2 maja wystawiła gmina pierwszy w tutejszej wiosce Krzyż. Umieszczono go w ogrodzie osadnika Warczaka.
Przy obchozie Konstytuji 3 Maja dała tutejsza ludność polska dowody, że nie zamarł w niej jeszcze duch polski. Na program uroczystości złożyły się deklamacje dziatwy szkolnej i śpiewy oraz dwie sztuki teatralne członków Towarzystwa Czytelni Ludowych. Wieczorek wypadł okazale.
W dniu 3 maja urządzono pochód przez wioskę. Na czele jechało dziesięciu jeźdźców z chorągwią, później kroczyły dzieci szkolne, a koniec stanowiło także czterech jeźdźców.
Ogółem jest w tutejszej szkole 38 dzieci. Dzieci ewangelickich jest 12, a katolickich 26.
Kobyle, czerwiec 1926
Kronika szkoły w Kobylu udostępniona przez Alojzego Dambka, [cyt. za:] Katarzyna Madoń-Mitzner, Zbigniew Gluza, Wokół Wilczych Błot, „Karta” nr 36, 2002.
Oczekiwano zamachu stanu bądź ze strony prawicy, bądź ze strony marszałka Józefa Piłsudskiego popartego przez lewicę. Raz po raz mieliśmy ostre pogotowia. Na święto 3 Maja władze oczekiwały zamachu marszałka Piłsudskiego.
Szkoła Podchorążych poszła na plac Saski na paradę z ostrą amunicją. Oficerska Szkoła Piechoty w ogóle nie wzięła udziału w paradzie, natomiast została skonsygnowana w podziemiach Komendy Miasta jako oddział asystencyjny, również z ostrą amunicją. Przygotowywano garnizon warszawski do obrony. [...]
Było moim przekonaniem, że skądkolwiek by wyszedł zamach, należało mu się przeciwstawić. Wymagała tego konieczność obrony ustroju państwa, które nie okrzepło jeszcze po odzyskaniu niepodległości i mogło nie przetrzymać zmian, chociażby pożądanych, ale przeprowadzonych drogą zamachu stanu.
Warszawa, 3 maja
Henryk Piątkowski, Wspomnienia z „wypadków majowych” 1926 roku (i dyskusja na ten temat), „Bellona”, z. III, 1961, [cyt. za:] Agnieszka Knyt, Warszawa 1926: Przewrót w maju, „Karta” nr 48, 2006.
Ludność stolicy już od wczesnego ranka zaczyna się gromadzić wzdłuż trasy defilady prowadzącej od Belwederu, Alejami Ujazdowskimi, Krakowskim Przedmieściem do placu Zamkowego. Wszystkie ulice udekorowane są flagami państwowymi, w oknach portrety Pana Prezydenta Rzeczpospolitej i Marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza. [...]
Dźwięki orkiestry i dobiegające od strony Belwederu okrzyki: „Niech żyją!” — sygnalizują zbliżanie się pierwszych oddziałów. [...] I oto dźwięki orkiestry przygłusza twardy, głuchy łomot, jakby taranem uderzał kto o ziemię — idzie kolumna w szyku ósemkowym, twardym krokiem żołnierskim, aż dudni asfalt uliczny, aż drżą szyby w okolicznych domach. Idzie piechota, królowa broni. [...]
Oczy wszystkich kierują się ku górze. Lecą eskadry samolotów, wygrywając na motorach pieśń najpiękniejszą, pieśń polskich skrzydeł. Jeden za drugim lecą klucze samolotów, tłum na dole wiwatuje, bije brawa, podrzuca do góry kapelusze.
Warszawa, 3 maja
„Kurier Poranny” nr 122, z 4 maja 1939.
Dzień pogodny, niebo bezchmurne, ale wieje porywisty wiatr południowo-wschodni. W Grodzisku, gdzie byłem dwa razy, krążą patrole volksdeutcherów z żandarmami na czele, a na ważniejszych skrzyżowaniach ulic porobiono gniazda karabinów maszynowych z szaro pomalowanych desek, napełnionych przez spędzonych Żydów ziemią. Jedna taka reduta znajduje się naprzeciw restauracji Dąbkowskiego. Dziwiliśmy się wszyscy tej dziwnej u Niemców nieznajomości psychologii naszego narodu. Z jakiego powodu przywiązują tak wielką wagę w obecnej sytuacji do naszych świąt narododowych? Na torze kolejowym patrolowała różnokolorowa pancerka.
Grodzisk Mazowiecki, 3 maja
Stanisław Rembek, Dziennik okupacyjny, Warszawa 2000.
Ob. Sabina Lewi, Wydział Propagandy KW PPR w Białymstoku:
U nas biuro zostało zorganizowane 28 lutego. [...]
Zasadniczo ja jedna kontrolowałam placówki, czasopisma, teatry, kina itp. Za ten okres zostało ocenzurowane 10 „Jedności Narodowych”, wiadomości radiowych 70, drobnych druków 75, sztuk teatralnych 14, rewii 10, odczytów 5, wystaw i obrazów 1. [...]
Na jakie momenty reagowałam jako cenzor? Zasadniczo przeciwko błędom podstawowej natury. Ujawnił się cały szereg momentów, których dopuszczenie było niekorzystne dla demokracji.
[...] 3 Maja nadawano między innymi piosenkami bez przerwy 7-8 razy „Warszawiankę”, nadając jej charakter hymnu. „Warszawiankę” można śpiewać wśród innych piosenek, ale nie można z niej robić hymnu programowego. To jest bardzo piękna pieśń, ale mamy „Rotę”, mamy inne pieśni. Zwróciłam uwagę, żeby w ciągu tego dnia więcej „Warszawianki” nie nadawać.
[...]
Ukazała się odezwa 3-Majowa. Jeżeli to święto jest świętem narodowym, to w Polsce Demokratycznej obchodzimy je pod kątem widzenia, żeby nie popełniać błędów raz robionych i musimy wykorzystać doświadczenie, żeby błęgów nie powtarzać. Jeżeli w odezwie 3-Maja ani słowa nie powiemy o demokratycznej Polsce Ludowej, to taka odezwa będzie połowiczna. Następnie jeszcze jednego rodzaju są błędy – myślenie starymi kategoriami o nowej rzeczywistości. Nie wszyscy demokraci rozumieją zasadniczą zmianę w obecnej Polsce. Była audycja radiowa z fabryki, gdzie autorka pisze: robotnica to jest śrubka maszyny, patrzy tępymi oczami, to jest zapomnienie, poważne zapomnienie. Robotnica to nie jest przedmiot działania, to jest podmiot. To jest myślenie starymi kategoriami. W Rawie był skecz, w którym mówiły dzisiejsze panny: po co mamy się uczyć. Skecz ten charakteryzowała beztreściowość i bezmyślność. My mamy bardzo szerokie zamiary. Dzisiaj nie powinno być bezmyślności. A jeżeli mówimy – dzisiejsze panny – to przecież one są współgospodarzem państwa.
23–25 maja
Dokumenty do dziejów PRL, Zeszyt 6, Główny Urząd Kontroli Prasy 1945–1949, oprac. Daria Nałęcz, Warszawa 1994.
Ciekawyś na pewno, co u nas było w święto Królowej Polski. Dzień przedtem wszystkie uroczystości odwołano. Nabożeństwo tylko w kościele. Na ostatnią minutę przyszła delegacja wojska z orkiestrą do kościoła. Naokoło świątyni tłumy obywateli miasta. Po nabożeństwie mimo zakazu uformował się pochód za orkiestrą wojskową, harcerstwo i reszta młodzieży na czele. Kto żył, był na nogach. Przy dźwiękach orkiestry, śpiewach i okrzykach na cześć armii i innych, udał się pochód pod koszary 11 p[ułku] p[iechoty]. Po drodze z kościoła zatrzymywano się ciągle, przez to orkiestra i wojsko wróciły prędzej do koszar, a na czele pochodu znalazła się inna w strojach chłopskich. Przed restauracją Cieszki pochód zatrzymał się dłużej. Mieści się tu bowiem placówka PSL-u. okrzyki potężniały. W oknach restauracji pełno oficerów polskich. Z okrzykami „wojsko z nami” itd. pochód ruszył, składający się z tysięcy ludzi pod koszary. Tam dopiero wiwatowano. Jeden z uczestników pochodu prosił tam zebranych, żeby się teraz spokojnie rozeszli. Wznoszono jeszcze długo najrozmaitsze okrzyki, wojsko ciągle salutowało. Starsi poszli do domów, młodzież dopiero rozpoczęła swój festyn. Przyszli na nasz plac, gdzie śpiewali i jeszcze długo dali upust swojej „fantazji”! Wieczorem odbyła się w Domu Ludowym 3 godzinna akademia. Chcących wziąć udział w uroczystości mury nie pomieściły. W nocy rozpoczęły się aresztowania. Z znajomych siedzi syn Golki i Helena, Stareczek zwiał. Kupę innych jeszcze pod kluczem. Podczas dnia aresztowań nie było, bo z ludźmi było wojsko…
Tarnowskie Góry, 3 maja
Piotr Osęka, Rytuały stalinizmu. Oficjalne święta i uroczystości rocznicowe w Polsce 1944–1956, Warszawa 2007.
W dniu 3 maja o godz. 10.00 została odprawiona msza św. z udziałem całego społeczeństwa. Po mszy św. młodzież pod przewodnictwem harcerzy oraz studentów urządziła pochód. Na Starym Rynku młodzież weszła do katedry, gdzie złożyła przysięgę na wierność kościoła, następnie udali się przed Urząd Bezpieczeństwa krzycząc: „już niedługo wam się skończy”.
Brodnica, woj. pomorskie, 3 maja
Piotr Osęka, Rytuały stalinizmu. Oficjalne święta i uroczystości rocznicowe w Polsce 1944–1956, Warszawa 2007.
Na 1 maja garstka ludzi poszła i tylko szkoły pod presja zapędzili. Na 3 maja olbrzymi pochód i manifestacja. Tłum nas porwał i niósł na swych falach. […] Przed wojskowym budynkiem zaczęli najbardziej krzyczeć „Polska dla Polaków”, a w oknach sowieckie mordy. Wtem wjechało auto osobowe trąbiąc, a w nim kilku oficerów polskich z rewolwerami wymierzonymi w tłum. Następnie w zbity tłum wjechało ciężarowe auto, robiąc skiby w żywym mięsie. W tym momencie dano salwę. […] Ponieważ musieliśmy przechodzić koło polskiego Gestapo, widzieliśmy jak autami zwozili aresztowaną młodzież. Cały dzień i noc trwała czystka.
Poznań, 3 maja
Piotr Osęka, Rytuały stalinizmu. Oficjalne święta i uroczystości rocznicowe w Polsce 1944–1956, Warszawa 2007.
Na dziś pochód został odwołany, więc kiedyśmy idąc do miasta ujrzeli wielki tłum, ogarnęła nas wielka ciekawość. Przybliżając się, już z dala usłyszeliśmy jak tłum ryczał: „niech żyje prezydent Mikołajczyk”, „precz z komuną” i wreszcie kiedyśmy doszli, tłum zaczął skandować „Mikołajczyk ratuj Polskę” itd. Bezpieka próbowała rozpędzić rozszalały tłum, ale entuzjazm i egzaltacja kilkutysięcznego pochodu torowała szybko drogę wśród strzałów wściekłej partii. Bieda, kiedy któryś dostał się między tłum – z połamanym karabinem, podbitym okiem, lub wybitym okiem wracał, a raczej uciekał do auta. Po przemówieniu jakiegoś śmiałka i po hymnie narodowym, tłum ze sztandarami oczyścił miasto z orłów demokratycznych i wszelkich takowych ogłoszeń. Nie tylko w „moim mieście” to się odbywało, ale i w okolicznych miastach…
Katowice, 3 maja
Piotr Osęka, Rytuały stalinizmu. Oficjalne święta i uroczystości rocznicowe w Polsce 1944–1956, Warszawa 2007.
Dzień 3 Maja jeszcze raz wskazuje na charakter wyższych uczelni. Łódź, Kraków, Katowice winny przeprowadzić masówki fabryczne z żądaniem relegowania studentów, którzy brali udział w nielegalnych demonstracjach, zniesienia autonomii uniwersyteckiej. Trzeba pomyśleć nad przygotowaniem ustawy w sprawie stworzenia komisji nadzwyczajnej, która zaprowadzi porządek na uniwersytetach. 3 Maja wykazał, że dojrzała już sprawa do tego, ażeby w tych miejscowościach, gdzie PSL się skompromitowało jako współpracujące z podziemiem, zostało one rozwiązane.
Warszawa, 4 maja
Piotr Osęka, Rytuały stalinizmu. Oficjalne święta i uroczystości rocznicowe w Polsce 1944–1956, Warszawa 2007.
Wczoraj tu milicja wtargnęła do uniwersytetu i kazała usunąć flagi wywieszone jeszcze na pierwszego Maja i pozostałe na trzeci. Bo święto 3 Maja jest zniesione. Doprowadzą do tego, że się je będzie świętować ukradkiem jak za caratu.
Wrocław, 4 maja
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 1, 1945–1949, Warszawa 1996.
Piechotą przy niewysłowionej pogodzie do Ogrodu Instytutu Głuchoniemych. Stach zabrał się zaraz do pielenia i przez czas, gdy wybierałam petunie, wypełł dwa duże okna inspektowe z chwastów. Wracaliśmy taksówką. Szofer w czasie drogi nagle spytał: „Proszę państwa, czy to dzisiaj nie wolno wywieszać flag?” „Owszem, wolno” – odpowiedzieliśmy. W gazetach było nawet urzędowo ogłoszone, że flagi wywieszone 1 maja mają pozostać do 3 maja włącznie. „Niech pan patrzy, przecież i na wszystkich gmachach rządowych są dziś flagi” „Tak? – pyta szofer. – To dlaczego mnie policja kazała zdjąć flagę?” „Pan miał prawo nie posłuchać i powołać się na ogłoszenie w gazetach. Niech pan patrzy – powtarzam – przecież wszędzie są flagi.” „Tak – odpowiada. – Ale ja mieszkam na Pradze. Tam zakazują.” Przypomniało mi się, jak zeszłego roku we Wrocławiu policja kazała 3 Maja zdjąć flagę z uniwersytetu. Kiedyśmy już wysiedli z taksówki i zapłacili, szofer jeszcze raz ku nam zawołał: „Proszę państwa, czy to prawda o tym ogłoszeniu, że wolno dzisiaj flagę wywiesić?”. „To święta prawda – mówimy. – Tak było.” „Bo ja chcę wiedzieć. Bo ja jadę do domu, to ja tę flagę wywieszę.” Wzruszyło mnie to przejęcie się prostego człowieka sprawą zdegradowanego 3 Maja – do której rocznicy nigdy nie miałam nabożeństwa, gdy święciły ją tłuste brzuchy kołtunerii. A oto nietakt rządu sprawił, że 3 Maj[a], tak jak być powinno, stał się świętem ludu. To są nieoczekiwane reperkusje taktycznych błędów – „głupstwa władzy”.
Warszawa, 3 maja
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 1, 1945–1949, Warszawa 1996.
Przemoc i gwałt imperializmu sowieckiego i agentów komunistycznych sprawiły, że nie możemy dzisiaj obchodzić wspólnie i radośnie Święta Ludowego.
Komunistyczne obchody pierwszomajowe mają zastąpić nie tylko Święto Ludowe, ale wolnościowe Święto Trzeciego Maja. Te manifestacje komunistyczne, to zgromadzenie niewolników wyczerpanych komunistyczną dyscypliną pracy, systematycznie okradanych z owoców swej pracy na rzecz dobrobytu elity komunistycznej i potrzeb wojennych Sowietów. Odbywane pod czerwonymi płachtami komunistycznymi, których czerwień przypomina krew przelaną przez Dzierżyńskich i Radkiewiczów, pełne są one bluźnierstw przeciw Bogu, nienawiści przeciw bliźniemu i pełne obrazy patriotycznych uczuć polskich i godności ludzkiej oraz bałwochwalstwa wobec obcych ciemiężców i katów. I dlatego, mimo że wiosna znowu zawitała na polską ziemię i słońce otuliło polskie pola i lasy, smutek , żal i niepewność tkwią w sercach polskich. Smutek i żal potęgują się, gdy długa lista ofiar z okresu walki przeciw najeźdźcom hitlerowskim i sowieckim rozszerza się stale o nowe nazwiska ofiar pomordowanych przez sądy wojskowe i UB, w czasie gdy tylu naszych najbliższych jest i dogorywa w podziemiach więzień komunistycznych i obozach pracy przymusowej.
[…]
Zamiast wolnego Święta Ludowego, po wizycie u komunistów niemieckich, gdzie Bierut z Pieckiem w otoczeniu oficerów nazistowskich z Volkspolizei stwierdzili, że łączy ich wspólna miłość do narodu sowieckiego i zasady leninowsko-stalinowskiej polityki narodowej, urządza się komedię plebiscytu pokojowego w Polsce.
W dzień pierwszego maja „pokojowe” zamiary Stalina ilustrowały w Moskwie szkoły oficerskie wszystkich broni wojska, samoloty i tanki, które zgrzytem stali i hukiem motorów zapełniały cały plac.
W Sofii wyręczyły robotników wojska gen. Pancewskiego, w Budapeszcie wojska gen. Farkasa, gdy w Warszawie Rokossowski, sowiecki marszałek, wraz z całym sztabem oficerów sowieckich uosabiał rzekomo robotniczy obchód majowy, mający być wyrazem pragnień polskich mas robotniczych.
Dlatego też plebiscyt pokojowy nie tylko nie wprowadzi nikogo w błąd, ale przypomni on tylko raz jeszcze polskiemu narodowi, że to komuniści sprowokowali wojnę na Korei. Jeżeli nie ma prawdziwego pokoju na świecie, to dlatego, że tak jak w Polsce tylu innym narodom komunizm odebrał wolność i niepodległość, zagrażając równocześnie wolności i bezpieczeństwu i niepodległości innych, wolnych jeszcze narodów świata.
Zmuszeni podpisywać kartę plebiscytową, Polacy wiedzą, że pokój może zaistnieć dopiero wtedy, gdy wojska czerwone i NKWD chroniące agentów komunistycznych, znikną z wszystkich krajów ujarzmionych przez komunistów, gdy te narody wolne i bez strachu będą mogły w naprawdę demokratycznych wyborach wybrać władze swego niepodległego państwa.
[…]
Mimo że nas dzielą przestrzenie i żelazna kurtyna, łączy nas nadal idea wolności i demokracji, które przyświecały nam na naszych obchodach.
Cały świat zachodni, świadom niebezpieczeństwa komunistycznego, gotując się do obrony, coraz więcej zdaje sobie sprawę, że nie ma prawdziwego pokoju, gdy świat podzielony jest na ludzi wolnych i niewolników.
Londyn, 14 maja
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Święto 3 Maja było w naszym domu zawsze obchodzone uroczyście, nawet w najtrudniejszych czasach. Także wtedy — 3 maja 1952 — ojciec ubrany był w elegancki garnitur i krawat. Uczyłam się, kiedy obcesowo mi przerwał. Sądziłam, że chce, abyśmy okupacyjnym zwyczajem odmówili litanię loretańską i zanucili Witaj majowa jutrzenko. A on zaprowadził mnie do swojego sekretnego pokoiku, a raczej komórki, w której słuchał radia. Okno od strony lasu nie dość, że było zamknięte okiennicą, to jeszcze uszczelnione moją pierzynką. Mrugający kolorowymi lampami przedwojenny odbiornik usadowiony był na poduszce. Tego majowego dnia, pośród pisków i szumów, po raz pierwszy usłyszałam głos, który na mój umysł i serce podziałał z wyjątkową siłą, głos Jana Nowaka: „A teraz do was zwracam się, drodzy rodacy, którzy mnie słuchacie na polskiej ziemi”.
3 maja
Relacja Eleonory Kosior-Zbierskiej, [cyt. za:] Maciej Drygas, Fale w eter, „Karta” nr 38, 2003.
3 maja poszłam do Państwowej Szkoły Muzycznej nr 1, przy Marszałkowskiej 17. Zaproszono mnie tam na wieczór autorski, połączony z zakończeniem jakiegoś ich konkursu czytelniczego i otwarciem czytelni tej szkoły. Będąc bardzo zmęczona korektami Pepysa, tego samego dnia rano naszkicowałam sobie małą pogadankę o mojej pracy i o wszystkim. Wieczór wypadł nadzwyczaj przyjemnie. Ta szkoła z natury rzeczy nie przeładowana polityką jest o wiele weselsza i swobodniejsza od innych obecnych szkół. Po części oficjalnej jedna z profesorek uczelni grała na fortepianie Chopina, „Trzmiela” Rimskij-Korsakowa i „Prząśniczkę” w układzie Melcera. Grała technicznie świetnie z niezwykłą siłą, a razem czystością i precyzją. Aż dziwne, bo w uścisku ma rękę miękką jak bez kości, a przy grze – sprężystą i giętką jak damasceńska stal.
Potem był dziwny dosyć jak na wieczorną porę rodzaj przyjęcia, podano czarną kawę, ciasteczka i lody. Mały uczeń szkoły, 9-letni Dratwa (wnuk chłopa z Milejowa pod Piotrkowem, gdzie w roku 1914 nocowałam w mojej wędrówce ustanawiającej niepodległościową pocztę między Krakowem i Warszawą’) grał doskonale Mozarta. Niewątpliwie przyszły wirtuoz.
Sensacją wieczoru dla mnie było, że wszystkie przemówienia i nawet rozmowy w czasie uroczystości były arcyproustrojowe, a potem przy tym nocnym podwieczorku okazało się, że wszyscy zachwycają się tylko Parandowskim i czytają „Tygodnik Powszechny”.
Warszawa, 3 maja
Maria Dąbrowska, Dzienniki powojenne, t. 2, 1950–1954; wybór, wstęp i przypisy Tadeusz Drewnowski, Warszawa 1996.
Zasady wolnościowe i demokratyczne Konstytucji 3 Maja wreszcie weszły do fundamentów Polski, uwidocznione w demokratycznej Konstytucji 1921 roku.
Stąd też dzisiaj obchody świąt narodowych, związanych z uchwaleniem Konstytucji 3 Maja, są zakazane w Polsce. Nie tylko zakazano obchodów, nie tylko zdzierano flagi polskie, strzelano do studentów w Krakowie, rozpędzano i bito młodzież szkolną, wychodzącą z kościołów, ale gwałtem narzuca się Polsce konstytucyjny ustrój sowiecki o pańszczyźnianym, ludobójczym i antychrześcijańskim charakterze.
Ta narzucona gwałtem sowiecka konstytucja zniknie z pierwszym dniem wyzwolenia Polski od dyktatury komunistycznej. Padnie komunizm i nadejdzie znowu moment, że Polska powstanie do niepodległego bytu. I znowu te same zasady wolności, demokracji i sprawiedliwości społecznej, te same zasady, które dawniej wśród Polaków stanowiły siłę i wolę do przetrwania obcych zaborów, które dzisiaj stanowią w Polsce podstawę i siłę do oporu i walki z dyktaturą komunistyczną, a które również są podstawą siły i potęgi demokracji Zachodu – staną się podstawą ustroju demokratycznego wolnej, niepodległej Polski, zastępując dyktaturę, pańszczyznę, ateizm i ludobójstwo ustroju komunistycznego bierutowskiej konstytucji.
Niechże więc inauguracja nowej [rozgłośni] Radia Wolna Europa, właśnie w rocznicę Konstytucji 3-Majowej, która tak bardzo przyczyniła się do przetrwania niewoli obcych i odzyskania Polski Niepodległej, będzie również zapowiedzią, że te trwałe i wieczne zasady niepodległości, wolności i demokracji, które dzisiaj dają siłę do przetrwania i stanowią gwarancję zwycięstwa, jutro stanowić będą równocześnie o wolności, szczęściu i rozwoju narodu polskiego, będąc równocześnie podstawą współpracy i pokojowego współżycia wszystkich wolnych narodów świata.
Monachium, 3 maja
Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Ze specjalną nienawiścią agenci moskiewscy odnoszą się do tradycji obchodów Święta Narodowego w dniu 3 maja w Polsce.
Krzykiem nienawiści i kłamstw pod adresem Zachodu, zniesławieniem narodu i pomawianiem go o zacofanie, nieuctwo, klerykalizm, rozkład moralny, nieróbstwo i tzw. „bikiniarstwo”, pragną zagłuszyć wołanie narodu o wolność i niepodległość.
Sowietyzując i rusyfikując Polskę, pozbawiając gwałtem naród wszelkich wolności, zakuwając go w łańcuchy niewoli komunistycznej i izolując go od wolnego świata, pragnęliby w dodatku wyrwać z serc ludzkich miłość Ojczyzny i zniszczyć wszelkie nadzieje na odzyskanie wolności.
[…]
Zasady wolnościowe i demokratyczne Konstytucji 3 Maja weszły do podstaw ustrojowych Polski w ramach Konstytucji 1921 roku.
Ta wizja, oparta nasadach wolnościowych i demokratycznych, która dała sił do przetrwania niewoli i odrodzenia niepodległej Polski, żyje i żyć będzie w duszy narodu polskiego.
Dlatego też z taką nienawiścią, okuwszy ciało, a nie będąc w stanie zniewolić myśli ludzkiej, komuniści w Polsce odnoszą się do obchodów trzeciomajowych pragnąc zatrzeć w umysłach młodzieży te zasady, które ich ojcom dały podstawy do przetrwania długich lat niewoli.
Dzisiaj, gdy sprawa wolności naszego narodu, jak i innych narodów tak silnie została postawiona w polityce wyzwolenia przez prezydenta Eisenhowera, gdy śmierć Stalina wniosła zarazki rozkładu w ustroju komunistycznym, gdy niepewność i niewiara wkradła się do umysłów agentów moskiewskich w Polsce, niepewnych, na kogo jutro przyjdzie kolej, w sercach narodu polskiego słusznie rodzi się coraz większa pewność, że nadejdzie dzień, w którym zasady wolnościowe i demokratyczne zrodzone z Konstytucji 3 Maja zastąpią natychmiast po uwolnieniu konstytucję sowiecką w Polsce, opartą na pańszczyźnianych, ludobójczych i ateistycznych praktykach dyktatury komunistycznej.
Waszyngton, 3 maja
„Jutro Polski” nr 9/10, 24 maja 1953, cyt. za: Stanisław Stępka, W imieniu Stronnictwa i Międzynarodowej Unii Chłopskiej. Wystąpienia Stanisława Mikołajczyka z lat 1948–1966, Warszawa 1995.
Dwadzieścia lat temu, w dniu polskiego święta narodowego, w 161 rocznicę Konstytucji Trzeciego Maja rozległ się po raz pierwszy w eterze sygnał naszej stacji, a po nim pierwsza inauguracyjna audycja, pierwsze słowa do Kraju.
[…]
Historia tych dwudziestu lat jest tak burzliwa, bogata i dramatyczna, że nie da się jej bilansu zamknąć w kilkunastu minutach. Wystarczy powiedzieć, że po 27 latach komunistycznych rządów Kościół w Polsce zachowując niewzruszoną jedność prowadzi dalej swą misję głoszenia i nauczania Ewangelii, chłop jest wciąż gospodarzem na swoim zagonie, robotnicy są siłą, z którą totalne rządy muszą się liczyć, pisarze nie zrezygnowali z walki o wolność słowa i swobodę twórczości, a co najważniejsze komunizm w swej obecnej zwyrodniałej formie poniósł całkowitą klęskę w walce o umysły młodego pokolenia. W konfrontacji z przeciwnikiem ideologicznym zabrakło idei i argumentów – pozostała tylko cenzura, stacje zagłuszające i pałka milicjanta.
Sobie samemu tylko naród polski zawdzięcza, że po dzień dzisiejszy pozostał w swym duchu wolny i niezależny. Zawdzięcza to odwadze, poświeceniu i heroizmowi milionów ludzi. Nie tylko w momentach przełomowych jak wydarzenia roku 1956 czy 1968 i 1970, ale w codziennym, szarym, monotonnym życiu. […]
W 20 rocznicę naszej Polskiej Rozgłośni nie życzymy sobie niczego bardziej niż nadejścia chwili, kiedy przestaniemy być Polsce potrzebni i będziemy mogli nadać naszą ostatnią, pożegnalną audycję. Chwila ta przyjdzie wtedy, gdy w Kraju powróci wolność słowa.
Monachium, 3 maja
Jan Nowak-Jeziorański, Polska droga ku wolności 1952–1973, Londyn 1974.
W tradycji społeczno-moralnej, która to na przestrzeni wieków ukształtowała się w Polsce, wolność słowa należała do swobód stawianych najwyżej. Nawet Karol Marks, oceniając naszą Konstytucję 3 Maja 1791, powiedział, że „usankcjonowała ona notoryczną w Polsce wolność druku…”. Przeciwstawianie się tej wolności jest więc przeciwstawieniem się jednej z najcenniejszych polskich tradycji. […]
Swoboda wypowiedzi jest najłagodniejszym środkiem dochodzenia racji. Społeczeństwo, któremu zamknięto usta, wyraża swoje racje w formie odruchów gwałtownych. Tragiczne i coraz częściej pojawiające się wydarzenia, których widownią stał się nasz kraj, są zatem ceną, którą płacimy za brak wolności słowa. Jeśli więc wydarzenia te nie mają się powtarzać, społeczeństwo musi mieć możność krytykowania władz, zanim te władze doprowadzą je do rozpaczy.
Warszawa, 3 maja
Mateusz Sidor, Ruch Obrony Praw, „Karta” nr 52, 2007.
Zawieziono nas do komendy MO przy ulicy Świerczewskiego, gdzie przebywali już Mirosław Rybicki i Dariusz Kobzdej. Po czterdziestu minutach zwrócono mi dowód osobisty i pozwolono odejść. Wychodząc z komendy, trzasnąłem drzwiami, co widać zdenerwowało tajniaków, gdyż rzucili się za mną.
Kilkadziesiąt metrów od komendy zostałem zatrzymany i na oczach wielu świadków pobity. Wsadzono mnie do gazika bez jakichkolwiek oznakowań milicyjnych i numerów bocznych. Wsiadło ze mną pięciu agentów, wśród których rozpoznałem kilku wcześniejszych napastników. W samochodzie zaczęto mnie znowu bić.
Gdańsk, 3 maja
Dokumenty uczestników Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela w Polsce 1977–1981, wstęp i oprac. Grzegorz Waligóra, Kraków 2005, [cyt. za:] Droga do „Solidarności”. Lata 1975–80, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2010.
W rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 Maja Ruch Młodej Polski zamówił w gdańskiej bazylice Najświętszej Marii Panny mszę w intencji Ojczyzny. Na mszy obecnych było 7-10 tys. osób. Po wyjściu z kościoła uformował się trzytysięczny pochód, który poszedł z transparentami pod pomnik Jana Sobieskiego. Tam przemawiał działacz Ruchu — Dariusz Kobzdej. Mówił między innymi o zbrodni dokonanej przez Rosjan na oficerach polskich w Katyniu w 1940 r. oraz o represjach, jakie stosuje obecnie SB wobec działaczy opozycyjnych. Zgromadzeni ludzie wznosili okrzyki „Uwolnić Chojeckiego!”. Po Kobzdeju zabrali jeszcze głos Tadeusz Szczudłowski i Nina Milewska. Do momentu rozejścia się zgromadzonych cała uroczystość przebiegała spokojnie. Dopiero później tajniacy rzucili się na grupki organizatorów, bijąc ich i wciągając do samochodu. Pobito około 10 osób (w tym 4 kobiety), najmocniej Kobzdeja, Mirosława Rybickiego, Marka M. Skuzę.
Gdańsk, 3 maja
Jeden symbol upada, drugi powraca do życia. Znów oficjalnie uznano 3 Maja – rocznicę Konstytucji z 1791 roku i święto narodowe z okresu międzywojennego.
W swoim przemówieniu jeden z przedstawicieli „Solidarności” przeklina przywoływaną wciąż zdradę konfederatów z Targowicy, którzy w 1791 roku wezwali na pomoc Rosjan, by anulować nową konstytucję, i zdrajcę polskich komunistów, którzy w 1920 roku pomogli armii radzieckiej wtargnąć do Polski. W Filharmonii Jerzy Stuhr wzbudza salwy śmiechu, cytując emisariusza rosyjskiego z 1791 roku: „Nasze wojska wkraczają do Polski jako przyjaciele, by umocnić Rzeczpospolitą w jej prawach i prerogatywach”.
Kraków, 3 maja
Adrien Le Bihan, Gniewne Drzewo. Dziennik Krakowski 1976-1986, Kraków 1995.
Ponieważ jasne było, że Trakt Królewski obsadzi milicja, poszłyśmy z Wieśką dołem, przez Boleść, skręcając koło Mariensztatu w Bednarską. Przy Bednarskiej stał patrol.
— A po co pani chce przejść na górę, guza pani szuka? — zapytał glina wytwornie, patrząc na każdą z nas z osobna.
Cofnęłyśmy się w kierunku ogrodów uniwersyteckich i Oboźną zupełnie swobodnie przeszłyśmy na plac Kopernika. Jaka radość, gdy zobaczyłyśmy, że z Nowego Światu, Traugutta, Oboźnej — wszystkich okolicznych ulic — płynie po prostu tłum ludzi w adidasach. Adidasy — znak rozpoznawczy sprzymierzeńców. W adidasach przychodzi się na demonstrację. Tylko w takich butach można dobrze uciekać.
Warszawa, 3 maja
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Po 16.00 zebrany tłum, zajmujący większą część placu Zamkowego, ulice doprowadzające do niego i częściowo Rynek zaczyna skandować: „Solidarność”, „Oddać Lecha!”, „Znieść stan wojenny!”, „Uwolnić internowanych!”. Kiedy wzniesione zostają sztandary i transparenty — ZOMO ustawia kordon odcinający tłum zebrany na placu od nadciągających zewsząd manifestantów. W odpowiedzi gromki krzyk: „Gestapo”, „Junta precz!”. [...] Obserwatorzy w Zamku Królewskim widzą grupę ubeków, którzy wyjmują z samochodu ustawionego pod Zamkiem biało-czerwone sztandary i rzucają się w tłum głośno krzycząc: „So-li-darność”.
Warszawa, 3 maja
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
Po nocnych zajściach na mieście 1 mają, w których interweniowały znaczne siły milicji, używając pałek, napięcie wzrosło. Należało więc oczekiwać, że w obchodzone w stanie wojennym patriotyczne święto nie obejdzie się bez demonstracji. Przedsmak tego miałem, gdy po południu szedłem na okolicznościowy wykład, który miał być wygłoszony w auli na Bielanach – na parkingu przed rektoratem zobaczyłem ciężarówki z ZOMO i milicją. Było to oczywiste ostrzeżenie, że władze są przygotowane do interweniowania.
W rejonie Bielan było spokojnie, chociaż wszędzie było sporo milicjantów i zomowców. Wracając, zaszedłem do Domu Akademickiego nr 1, gdzie odbywaliśmy dyżury. Było jasne, że coś się dzieje na Rynku Starego Miasta. Dochodziły stamtąd krzyki i sygnały wozów milicyjnych. Co jakiś czas pokazywały się biegnące stamtąd w kierunku ulicy Mickiewicza grupki studentów. W dyżurce była już prodziekan Alicja Grześkowiak i opiekun domu dr Kazimierz Lubiński. W akademiku wrzało jak w ulu. Co raz wpadał ktoś wracający ze Starego Miasta i mówił o akcji MO i ZOMO przeciwko ludziom wychodzącym z kościołów po uroczystych wieczornych nabożeństwach, wśród których było wielu studentów. Z tłumu padały podobno pod adresem interweniujących funkcjonariuszy okrzyki „gestapo”.
Mieliśmy poważne obawy, że organy bezpieczeństwa przygotowują pacyfikację środowiska studenckiego i wejdą do domów akademickich. Należało więc za wszelką cenę uniknąć prowokacji. A tymczasem podnieceni wydarzeniami studenci (obojga płci) biegali po pokojach i wyglądali przez okna. Brakowało części studentów, która w czasie zajść była na Rynku. Ponieważ dochodzące stamtąd odgłosy ucichły, istniała obawa, że ci studenci zostali zatrzymani i koledzy obawiali się o ich los.
W pewnym momencie, już o zmierzchu, zostaliśmy zaalarmowani, że zbliża się kolumna samochodów. Wyszliśmy z dr. Lubińskim na zewnątrz i stanęliśmy na schodach przed zamkniętymi drzwiami, demonstrując w ten sposób, że panujemy nad sytuacją. Na nasze wołanie studenci wyciszyli się i wygasili światła. Zresztą z górnych okien akademika sami lepiej niż my na dole widzieli, co się święci.
Błyskając niebieskimi światłami, nadjechała od strony Bielan, a więc pod prąd, kolumna samochodów ciężarowych wypełnionych milicjantami i zomowcami i zatrzymała się przed naszym akademikiem. Z ciężarówki wyszedł oficer i jeszcze jeden lub dwóch funkcjonariuszy i stanęli na środku jezdni. Przez dłuższą chwilę patrzyli na nas, a my na nich. Widocznie nie bardzo wiedzieli, co począć. Przypuszczalnie mieli ochotę spacyfikować ten najbardziej kłopotliwy akademik, ale nie mieli do tego pretekstu, bo było cicho jak makiem zasiał. Wreszcie bez słowa wsiedli do samochodu i kolumna odjechała, a nam ciężar spadł z serca. Studenci znowu się ożywili, jednak było już znacznie spokojniej.
Toruń, 3 maja
Jan Łopuski, Pozostać sobą w Polsce Ludowej. Życie w cieniu podejrzeń, Rzeszów 2007.
Od 17.00 spacerujący tłumek. Kiedy Śródmieście roi się od spacerowiczów, milicji też więcej. Słusznie: MO zawsze z narodem. Spacerowicze zmierzają w stronę Dominikanów. Tam już tłum. Z zaplecza opery obserwuje sztab milicyjny, kamera z gmachu wojskowego również zwrócona na dziedziniec kościoła. Wzdłuż opery dalsze wozy. Nastrój pełnej gotowości bojowej.
Msza rozpoczyna się o 18.00, przeciąga się do 19.20. Z kościoła wychodzi milczący pochód. Idzie chodnikiem w stronę Pomnika. Przechodzi przy zielonym świetle i zakręca w stronę [ronda] Kaponiery. O 19.30 ZOMO wkracza do akcji, grupy uciekających wpadają w tunele podziemne. Któryś funkcjonariusz rzuca pałę pod nogi zbiegających po schodach. Goniące nyski jadą wężem, raz lewą, raz prawą stroną, czasami chodnikiem. Ruch na rondzie zatrzymany. 19.42 — właściwie po akcji.
Poznań, 3 maja
Stan wojenny. Ostatni atak systemu, wybór i oprac. Agnieszka Dębska, Warszawa 2006.
W 196. rocznicę Konstytucji 3 maja urządzano pokazowe widowisko, zasadniczo dla wciągnięcia flagi na wieżę Zamkową, lecz z podtekstem sławienia PRL: kilka zwrotek zniekształconych pieśni narodowych (Tysiące Walecznych, Warszawianka), lecz w całości Warszawianka z roku 1905 i piosenki o „Ludowej” w wykonaniu C.Z.A. Wojska Polskiego i zespołu harcerskiego „Gawęda”, potwornie propagandowe („Nam życie ma mieć inny styl”, „Nie chcemy żyć na spocznij”, „Tu praca radość”, „Zwycięstwo! Zwycięstwo!”) aż boli słuchać, aż boli ta profanacja idei 3-majowej...
Warszawa, 3 maja
Józefa Radzymińska, zbiór rękopisów BN, sygn. akc. 13710/2.
W dniu 1 maja, święta ludzi pracy, zamanifestujemy naszą wole życia w prawdzie i niepodległości, naszą solidarność z ludźmi gnębionymi przez komunizm. Żądajmy:
— wolnych wyborów;
— likwidacji nomenklatury i usunięcia PZPR z zakładów pracy;
— godziwej zapłaty i warunków pracy.
Uczcijmy również publicznie na mszach i pochodach polskie święto rocznicy Konstytucji 3 maja.
7 kwietnia
„Solidarność Walcząca” Oddział Poznań, nr 14/125, 24-30 kwietnia 1989.
Uchwałę sejmu przywrócono Święto Narodowe 3 Maja, przekreślając jednocześnie znienawidzony „22 lipca”. W jego obronie śmiał wystąpić w liście do sejmu Jaruzelski, gloryfikując „Manifest Lipcowy” i inne „osiągnięcia” przyniesionego na bagnetach sowieckich rządu! Bezczelność tej nikczemnej marionetki wprost nie ma granic! A może on naprawdę myślał, że jego zdanie ma dziś jakiekolwiek znaczenie?!
Warszawa, 6 kwietnia
Józefa Radzymińska, zbiór rękopisów BN, sygn. akc. 13710/2.